4 czerwca 2008

Otarło się o rozwód :)

Wyszłam dzisiaj z domu, na zakupy, wzięłam samochód i pojechałam... Musiało z tego coś wyniknąć...
Kupiłam prawie to co chciałam, wróciłam do domu stęskniona za dziecięciem, jak ją zobaczyłam taką zaspaną, rzuciłam wszystko. No tylko nie wszystko się dało później znaleźć... Pół biedy gdyby to było mało ważne, ale kluczyki do samochodu zgubić to już nie przelewki ... Najpierw myślałam, że Bartek je schował i tylko się ze mnie nabija, że taka roztargniona jestem... ale on nie żartował.
Przekopałam dom, śmieci, pralkę, kosz na bieliznę, torebka miała rentgena 50 razy, kieszenie... Nie ma. Może zostały w drzwiach samochodu, no wszystko się może zdarzyć. Ale nie. Samochód zamknięty to znak, że kluczyki miałam ze sobą. Może zgubiłam po drodze. Też nie. Pomyślałam, że jak zgubiłam na klatce, to może ktoś odniósł ochronie. Też nie. Już miałam wizję, że rano samochodu na parkingu nie będzie, mąż pakuje mi walizki.
Tragedia.
Sprawdziłam też na łóżku, między oparciem jest taka szczelina. Nie ma... Ale nie sprawdziłam z drugiej strony :)
Po jakiejś godzinie poszukiwań i nerwów, znalazły się właśnie w tej drugiej szczelinie oparcia...
Nie polecam :)
Dziś album jaki zrobiłam SOBIE.
Pierwsza strona jeszcze wymaga tasiemek ;) Ale to później może zrobię podmiankę zdjęcia, na razie to wygląda tak:
Zdjęcia autorstwa Filki.
I znowu założenie takie, że jak najmniej dodatków. A papierów też mi się wycinać nie chciało, więc je tylko wydarłam. Papiery Ikeowskie.